Wiesz, dlaczego pozwalam moim podopiecznym robić „błędy”? Bo nauka ruchu i ćwiczeń to PROCES.
Ruchu musisz się nauczyć. Proces nauki ruchu wygląda tak samo jak proces nauki pisania, mówienia, czy chodzenia. Kiedy robisz nowe ruchy w Twoim mózgu realnie produkują się neurony. To dzięki nim za jakiś czas będziesz umieć wykonać ten ruch bezbłędnie, a jeszcze później zrobisz go w utrudnionej wersji, wymagającej więcej koordynacji, z elementami rozpraszającymi, lub po prostu dociążonej.
To dlatego uczę moich podopiecznych ruchu krok po kroku, to proces, który często wymaga dużo więcej niż pilnowania ruchu kolana, albo – o zgrozo – WYKONANIA MAGICZNEJ RETRAKCJI I DEPRESJI ŁOPATEK. Są trenerzy, którzy chyba nauczyli się tego zwrotu na pamięć i wciskają to wszędzie gdzie się da, choć w większości ćwiczeń nie jest to potrzebne. Ale nie o tym ten post.
Wyobraź sobie, że nie umiesz jeszcze pisać wyrazów. Znasz już jakieś literki, bo to proste, ale nie napisałaś nigdy wyrazu. Stwierdzasz, że czas się tego nauczyć. Idziesz więc na lekcję do nauczyciela pisania. Problem w tym, że nauczyciel z jakiegoś powodu zaczyna uczyć Cię pisania wierszy. Co zrozumiesz z takiej lekcji? Nic – coś tam tylko nabazgrasz, uda się skleić jakieś słowo, ale nie ma szansy, że czegoś realnie się nauczysz. Potem chodzisz do tego samego nauczyciela, on na każdym treningu gada to samo, a ty nie wyciągasz wniosków…
Błędy w wykonywaniu ćwiczeń są NATURALNĄ CZĘŚCIĄ EDUKACJI. Ten przysiad wykroczny nie musi od razu być idealny. Na początku chcę zadbać o jeden z elementów, prawdopodobnie zwrócę uwagę na pracę stopy, bo to ona jest podstawą w tym ćwiczeniu. Poproszę, żebyś zrobiła jedną serię skupiając się tylko na tym elemencie. W następnej serii może coś dodam, jeśli widzę, że idzie Ci dobrze.
A MOŻE NIE DODAM, bo nie idzie Ci jeszcze tak jakbym chciał? 😀
“Trenerze, ale tu to kolano ucieka do środka, tak nie można” – tak, ale dzieje się tak, bo w tej sytuacji mój podopieczny nie panuje nad stopą i równowagą. To dlatego będziemy pracować dalej nad tymi elementami. Co więcej – jedna czy kilka serii, w których kolano ucieka do środka nie spowoduje kontuzji. Przecież jak kogoś uczysz, to nie dajesz mu dodatkowego ciężaru. W dodatku ta osoba JAKOŚ całe życie wstawała z krzesła, z ziemi itd. i nigdy nie miała kontuzji kolana. Fakt – dużym błędem byłoby dociążać osobę z koślawym kolanem, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca.
Oczywiście trener musi wiedzieć czemu daje podopiecznemu popełniać błąd. Gorzej jak nie wie 😛
Jest też skrajność, którą czasem spotykam – trenerzy skaczący dookoła podopiecznego i mówiący 10 komend na raz. To OVERCOACHING. Sam czasem wpadałem w pułapkę perfekcjonizmu, jednak teraz dużo częściej łapie się za język.
Róbcie błędy, przestańcie myśleć w kontekście strukturalnym-mięśniowym. Zacznijcie brać pod uwagę swój mózg i układ nerwowy, który musi dostosować się do nowej sytuacji.
Na następnym treningu będzie lepiej. U moich podopiecznych jest!
Błażej